poniedziałek, 15 lutego 2016

O co chodzi z tym czytaniem?

Przerobiłeś podręcznik danego języka. Potem wyjeżdżasz do innego państwa, patrzysz na napis na ulicy i... pamiętasz, że znasz to słowo, że widziałeś go w podręczniku, być może pamiętasz nawet stronę. Jednak: nie pamiętasz jego znaczenia.

Inna sytuacja: przypadkowy przechodzień zaczepił cię na ulicy i zadał pytanie. Masz odpowiedź na końcu języka, jednak nie możesz przypomnieć sobie zdania, którego przecież uczyłeś się na pamięć jeszcze wczoraj.

O co chodzi? Skąd biorą się takie i tym podobne problemy? Problemy te nie są spowodowane sklerozą, lecz tym, że nie czytasz książek w języku obcym.

Z lekcji metodyki nauczania języków obcych pamiętam, że nie można mówić o znajomości słówka, jeśli tylko nauczyliśmy się go na pamięć ze słowniczka polekcyjnego. Taka "znajomość" jest zbyt płytka. Niby znamy słówko, ale w sytuacji stresowej, realnej, nie możemy przypomnieć sobie jego znaczenia, nie mówiąc już o czynnym użyciu. Słówko znajduje się gdzieś na powierzchni naszego umysłu, ale nie przeniknęło do głębi. Potrafimy go przetłumaczyć widząc kontekst naszego podręcznika, lecz kiedy napotykamy je w innym kontekście, nie znamy jego znaczenia.

Aby można było powiedzieć, że nauczyliśmy się jakiegoś słówka, musimy spotkać go kilkadziesiąt razy (sic!) i to w różnych kontekstach. Oznacza to, że nie należy powinieneś przerabiać swojego podręcznika kilkadziesiąt razy, tylko powinieneś spotkać to słowo kilkadziesiąt razy poza podręcznikiem, w różnych sytuacjach.

Oczywiście najlepiej by było wyjechać na studia za granicę. Ale co, jeśli to nie jest możliwe? Jak spotkać dane słówko kilkadziesiąt razy w różnych kontekstach, jeśli mieszkasz w Polsce i jesteś otoczony przez osoby polskojęzyczne? W tej sytuacji musisz zagranicę przywieść do Polski, to znaczy codziennie czytać książki w języku obcym, oglądać telewizję i słuchać radia. Dziś to naprawdę łatwe.

Najlepsze rezultaty daje czytanie. Dzięki wchłanianiu jednej powieści miesięcznie, w krótkim czasie zetkniesz się z najpopularniejszymi słowami nie kilkadziesiąt, ale kilkaset razy. To naprawdę działa!